PROGRAM PARTII JN
II.B. OPIEKA SOCJAL., UBEZP., RENTY I EMERYT., RESOCJALIZ.
2.
Zapewnienie każdemu obywatelowi bezwarunkowego dochodu podstawowego (jako konsekwencja punktu nr 1).
ROZWINIĘCIE:
Idea bezwarunkowego dochodu podstawowego polega na comiesięcznym wypłacaniu każdemu obywatelowi – od momentu poczęcia aż do śmierci – ustalonej sumy pieniędzy, np. 1000 zł (dla porównania w Finlandii ma to być 800 euro – czytaj). Jednocześnie jest to związane z likwidacją kosztownego, skomplikowanego systemu zasiłków socjalnych oraz ulg podatkowych.
Podstawą obecnego bogactwa świata są dobra naturalne oraz suma pracy wszystkich pokoleń ludzi żyjących dotychczas na ziemi. Dlatego też beneficjentami tego bogactwa nie może być wąska grupa „wybrańców” (często nieuczciwych). Korzystanie z dóbr naturalnych oraz z dziedzictwa przodków należy się każdemu człowiekowi – przynajmniej w wymiarze zapewniającym zaspokojenie podstawowych potrzeb – co przy dzisiejszym poziomie cywilizacyjnym zależy wyłącznie od dobrej lub złej woli realnych (często niejawnych) decydentów.
„Bogactwo każdej jednostki w znacznie większym stopniu wynika z dorobku poprzednich pokoleń niż majątku danej osoby, niezależnie od tego, jak by była utalentowana albo inteligentna. W związku z tym, każdej jednostce należy się udział w tym ogólnym dorobku” – mówi prof. Guy Standing, brytyjski socjolog i ekonomista. Sceptykom wobec gwarantowanego dochodu podstawowego profesor odpowiada:
-
„Nieprawdą jest, że zwiększenie bezpieczeństwa finansowego będzie stanowiło element zniechęcający do pracy. Może w przypadku 1% społeczeństwa rzeczywiście tak by było. Bo to są osoby, które nie mają wewnętrznego dążenia do poprawy jakości swojego życia. Nie ma więc sensu uganiać się za nimi ze względów moralno-etycznych. 99% z nas będzie dążyło do poprawy jakości swojego życia. Twierdzenie więc, że dochód podstawowy zwiększy lenistwo, to głupi argument i błędny etycznie”.
-
„Obecnie rządy państw przekazują ogromne kwoty najbardziej uprzywilejowanym grupom społecznym – całej branży finansowej. To są miliardy dolarów, które trafiają do ich kieszeni w postaci ulg podatkowych czy luzowania ilościowego (zwiększenia podaży pieniądza poprzez kupno aktywów finansowych od banków lub innych papierów z rynku – przyp. red.). Zamiast tego, mogłyby trafić do kieszeni prekariuszy. Twierdzenie, że nie możemy sobie pozwolić na dochód podstawowy, jest zwyczajnie nie w porządku. Również dlatego, że dochód podstawowy zastąpiłby niektóre świadczenia, które zostałyby uzupełnione przez pewne dodatki, jak dodatek dla niepełnosprawnych, dodatek rodzicielski itp. Wszyscy korzystaliby z dochodu podstawowego. Jak na ironię, obecnie we wszystkich państwach funkcjonuje tzw. sprawdzian środków” (wywiad z prof. Guyem Standingiem „Bezwarunkowy dochód podstawowy” – czytaj całość).
Idea bezwarunkowego dochodu podstawowego jest zbieżna z wypowiedzią papieża Piusa XII z 1941 r.:
„Dobra materialne zostały stworzone przez Boga dla wszystkich ludzi i muszą dostawać się wszystkim, według zasad sprawiedliwości i miłości.
Każdy człowiek, jako istota żyjąca i obdarzona rozumem, ma rzeczywiście z natury zasadnicze prawo korzystania z materialnych dóbr ziemi, chociaż ustalanie szczegółowych wskazań dla realizacji tego prawa w praktyce pozostawiono woli ludzkiej i prawnym formom poszczególnych narodów. To osobiste prawo do dóbr materialnych w żaden sposób nie może być zniesione, nawet przez inne prawa pewne i powszechnie uznawane.
Bogactwo gospodarcze jakiegoś narodu nie polega właściwie na obfitości dóbr, mierzonej prostym, czysto materialnym rachunkiem ich wartości, lecz na tym, aby owa obfitość przedstawiała i dawała rzeczywiście i skutecznie podstawę materialną, wystarczającą do należytego rozwoju osobistego jego członków.
Gdyby tego rodzaju słuszny podział dóbr nie został urzeczywistniony albo gdyby wprowadzono go w życie w sposób niedoskonały, wówczas nie zostałby osiągnięty prawdziwy cel ekonomii państwowej. Nawet gdyby była do dyspozycji, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, wielka obfitość dóbr, to naród nie dopuszczony do uczestniczenia w nich, nie byłby bogaty, lecz biedny.
Sprawcie natomiast, aby tego rodzaju słuszny podział został dokonany rzeczywiście i w sposób trwały, a zobaczycie, iż naród, mając do dyspozycji nawet mniejsze dobra, stanie się i pozostanie ekonomicznie zdrowy."
PO CO (?):
Zakładane cele:
-
walka z neomaltuzjanizmem ekonomicznym poprzez zapewnienie minimum socjalnego osobom wykluczonym obecnie ze społeczeństwa, co ułatwi im powrót do normalnego funkcjonowania, a tym samym wzmocni potencjał społeczeństwa (potrzeba tu oczywiście wsparcia przez dobrych prowadzących i skuteczne programy resocjalizacji);
-
znaczące uproszczenie systemu opieki socjalnej (likwidacja rozbudowanego aparatu obsługi i kontroli zasiłków);
-
zwiększenie przyrostu naturalnego (dochód podstawowy będzie wypłacany każdemu dziecku już od momentu poczęcia);
-
likwidacja szarej strefy wynikającej z podejmowania pracy „na czarno” przez osoby pobierające zasiłek dla bezrobotnych;
-
rozwój przedsiębiorczości i kreatywności (praca wykonywana dla realizacji wyższych potrzeb daje większą satysfakcję i jest bardziej motywująca niż wynikająca z konieczności „praca niewolnicza”, pozwalająca z trudem przeżyć – na poziomie podobnym jak na zasiłku dla bezrobotnych).
JAK JEST TERAZ (?):
W związku ze stałym rozwojem cywilizacyjnym wzrasta też efektywność gospodarcza (m.in. dzięki automatyzacji, rozwojowi technologii, informatyzacji oraz doskonaleniu organizacji pracy) – stąd prosty wniosek, że do wytworzenia danego dobra potrzeba coraz mniej nakładów ludzkiej pracy. Dlatego – myśląc logicznie – powinniśmy mieć coraz więcej czasu. Dlaczego więc mamy go coraz mniej?
Ponieważ dystrybucja efektów tej pracy jest coraz bardziej niesprawiedliwa. Ponadto są (sztucznie) wzbudzane niezdrowe potrzeby konsumpcyjne – teoretycznie dla tzw. „napędzenia koniunktury” – a w praktyce dla pomnożenia stanu posiadania najbogatszych kosztem najbiedniejszych. Wytwarzanie coraz większej ilości zbytecznych dóbr powoduje zaspakajanie chciwości wąskiej grupy multi miliarderów kosztem coraz większego obciążenia całych społeczeństw. To z pewnością nie służy dobru. Po raz pierwszy w dziejach mamy sytuację, w której ogólny poziom bogactwa stale wzrasta, a stan posiadania i możliwość wpływania na rzeczywistość przeciętnego człowieka systematycznie spada. Spowodowało to wytworzenie się nowej grupy społecznej – tzw. prekariatu (analogicznie do dawnego proletariatu) – ludzi bez perspektyw życiowych, niepewnych jutra, wywodzących się jednak ze wszystkich grup społecznych (por.: prof. Guy Standing, „Prekariat zastąpił dawny proletariat” – oglądaj wypowiedź).
Obecnie rynek pracy oparty jest na chorej rywalizacji (zamiast solidarnej współpracy z elementami zdrowej konkurencji) oraz na coraz bardziej dotkliwym wyzyskiwaniu pracownika. Sprowadza się to do tego, że jedne osoby pracują „za dwóch”, pobierając coraz niższe wynagrodzenie, a inne są w ogóle pozbawione możliwości pracy, co spycha je na margines społeczny i odbiera im poczucie godności. Ludzie wyeliminowani w ten sposób, nie mogąc zaspokoić podstawowych potrzeb, podlegają systematycznemu, naturalnemu wyniszczeniu, spełniając w ten sposób neomaltuzjańskie założenia oligarchii światowej. Postęp technologiczny, zaprzęgnięty w neoliberalną machinę wyzysku, zamiast służyć każdemu człowiekowi, powoduje pogłębiające się strukturalne bezrobocie, którego nie da się już zlikwidować bez radykalnej reformy (uzdrowienia) systemu stosunków społeczno-gospodarczych.
Wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego jest jednym z elementów (efektów) tej reformy. Spowoduje bardziej równomierne rozłożenie pracy w społeczeństwie. Owszem – jedni będą nieco mniej pracować – ale dzięki temu znajdzie się miejsce także dla innych. Dzięki temu znajdzie się także czas na normalne, ludzkie relacje pomiędzy bliskimi sobie osobami, o czym zdajemy się już zupełnie nie pamiętać.